Koci telefon zaufania

Działam jak kot.
Do późna czytam, piszę, czasem gotuję. Obmyślam. Do późna, a może do "wczesna" - bo przecież o czwartej czasem już świta, a ja wtedy właśnie mówię dobranoc. Night live mode on.
Kiedy więc tego dnia w okolicach dziewiątej zadzwonił telefon i usłyszałam głos znanego polityka, myślałam że może mi się to jeszcze śni. 
Polityk, do tego urzędujący minister stojący na czele ważnego resortu (przenigdy, nawet na torturach nie zdradzę nazwiska, partii ani innych afiliacji) kajając się okrutnie, przepraszając osiemnaście razy - prosił o radę w sprawie... kota. I działo się to jak najbardziej na jawie. 
"Wiem, że pani jest kociarą. Nie wiem już, co robić, ręce opadają. Wzięliśmy dla dzieciaków dwa koty, pocieszne takie, mówię pani.. dzieci zachwycone. Tylko jeden z nich, tych kotów, jakby to powiedzieć, no.. załatwia się do prysznica. Drugi normalnie. A ten jeden do prysznica włazi i tam.. Może pani coś doradzi." 
Obudź się, Agnieszko Gozdyro. Obudź się i uratuj swój autorytet, kołatało mi się w zaspanej głowie. Myśl, myśl!
I nagle olśnienie. 
Przecież kiedy wzięłam do domu ulicznicę Wandę (która miała wtedy już jakieś dwa miesiące) też nie od razu skojarzyła, o co chodzi z kuwetą. 


Wychowana w zrujnowanym zakładzie kamieniarskim upatrzyła sobie najpierw kącik za szafką z telewizorem. I też mi ręce opadały, aż wpadłam na prosty pomysł: a postawię jej tam dodatkową, małą kuwetę. Będzie miała swoje ulubione miejsce, a przy okazji może nabierze manier. 


Intuicja mnie nie zawiodła. Nauka trwała tydzień. Potem dodatkowa kuwetka trafiła do łazienki. Do łazienki też trafiała za swoją potrzebą kocica. O szafce zapomniała. Pokonałam ją sposobem.


"Niech pan kupi dodatkową, małą kuwetę i wstawia ją do prysznica. Wiem, że to może głupio zabrzmieć - kuweta w prysznicu, ale proszę spróbować. U mnie kiedyś podziałało" - i opowiadam ministrowi swoją historię. Żadne bicie, żadne krzyki, to nie ma sensu. Koty są uparte, ale bardzo rozumne. On załapie, tylko proszę dać mu szansę. 
Kot dostał szansę, a ja - po jakimś czasie - dostałam telefon: "Podziałało! Dziękuję." Spuchłam z dumy. 

Kilka ważnych zasad
1/ Koty nie robią tego złośliwie. To, że nie znamy przyczyny, nie znaczy, że nie ma jej kot. Nie powie nam tego słowami, ale o coś mu na pewno chodzi.
2/ Czasem powodem są chore nerki/pęcherz. Szczególnie w przypadku samców. Po kastracji miewają swoje problemy i wtedy do "tych" spraw szukają różnych dziwnych miejsc. Trzeba pędzić do weta.
3/ Czasem nie pasuje żwirek. Trzeba trafić na ten właściwy. U nas idealny jest drewniany, który można normalnie wrzucać do toalety. Nie zdarzyło mi się, by jakiś kot strzelił na niego focha. 
4/ Czasem (proza życia..) kuweta jest zbyt rzadko czyszczona, a koty to bardzo schludne stworzenia.
5/ Czasem kuweta stoi w nieodpowiednim miejscu (które może się wydawać kotu zbyt mało intymne).
6/ Powodów może być mnóstwo. Cokolwiek to jest, kota nie wolno karać biciem. Pokombinuj, popytaj, nigdy nie bij. Z kotem można się dogadać, serio. Czasem lepiej niż z drugim człowiekiem.



#koty #kot #gozdyra #blog #zycienakocialape #kociezachowania #kociezwyczaje



Komentarze

Popularne posty